Spis treści:
Niedobór, którego końca nie widać...
Nie trudno zauważyć, że od czasu globalnego niedoboru półprzewodników, o sprzęt elektroniczny jest trochę trudniej niż choćby kilka lat temu. Kurczące się łańcuchy dostaw, niestabilna obecnie sytuacja geopolityczna i rosnące zapotrzebowanie na elektronikę stawia przemysł pod niemałą przeszkodą, a producenci stawają na głowie, żeby zminimalizować problem.
Sytuacja dotyczy całego świata i przejawia się opóźnieniem produkcji kluczowych elementów urządzeń, jak przede wszystkim układy scalone, które stanowią ścisłe centrum systemów tak bardzo ułatwiających i umilających nam życie. Dalsze konsekwencje tego stanu rzeczy to m.in. zatrzymanie produkcji nowych samochodów, duże opóźnienia produkcji i – co nas wszystkich interesuje najbardziej – dostaw minikomputerów Raspberry Pi.
Jak Raspberry Pi stawia czoła kryzysowi?
Minikomputery Raspberry Pi zostały docenione przez wielu pasjonatów nowych technologii i fanów elektroniki i programowania. Już od dziesięciu lat minikomputer rozwijany jest o kolejne wersje i coraz to bardziej zaawansowane generacje modeli spod znaku maliny. Wraz z tym rozwojem i nieustannie rosnącą popularnością rośnie również zapotrzebowanie, które niewątpliwie trudno jest pokryć w obecnej sytuacji.
Jak to wygląda od strony producenta naszych ulubionych minikomputerów? Z oficjalnego przekazu na blogu Fundacji Raspberry Pi dowiadujemy się, że w ciągu ostatnich sześciu miesięcy firma ciężko pracowała aby dotrzymać wszelkich starań, w celu wyprodukowania i dostarczenia swoim klientom jak największej ilości swoich produktów. Pomimo różnych wyzwań związanych z łańcuchem dostaw, producent deklaruje że co miesiąc jest w stanie zbudować około pół miliona komputerów jednopłytkowych i produktów typu Compute Module.
Jak to zostało przekazane w październiku, 28-nanometrowe układy BCM2711 używane np. w Raspberry Pi 4 były bardziej dostępne niż wersje 40-nanometrowe używane w starszych modelach minikomputerów. Producent podkreśla również, że ma mocną linię komponentów i będzie nadal budować jednostki przynajmniej w tempie takim jak obecnie w nadchodzących miesiącach.
Produkcja a zapotrzebowanie
Tak jak ostatnio mieliśmy okazję się dowiedzieć, tak i teraz Raspberry podtrzymuje stwierdzenie, że obecna sytuacja jest zarówno szokiem popytowym, jak i podażowym. Zapotrzebowanie na produkty gwałtownie wzrosło na początku 2021 roku a ograniczenia podaży spowodowało, że firma nie była w stanie dostosować się do popytu. W rezultacie zamówienia wyprzedziły produkcję na tyle, że Raspberry ma zaległości w przypadku niemal wszystkich produktów. To jest z kolei przyczyną utrzymujących się zaległości o próg dalej – na całym świecie, oficjalni dystrybutorzy tacy jak Botland, mają swoje zaległości, co powoduje jeszcze głębsze oddalenie się produktu od klienta końcowego.
Łańcuch zaległości urósł do takiej rangi, że dosłownie pochłania minikomputery tak szybko jak są produkowane. To z kolei powoduje niezwykle ograniczoną dostępność u kolejnych sprzedawców. Sytuacja jest na tyle poważna, że aby choć trochę złagodzić ten problem, resellerzy zmuszeni byli wprowadzić limity sprzedaży produktów Raspberry, tak jak ma to również miejsce w naszym sklepie. Jest to z resztą zgodne z zaleceniem Raspberry. Choć jednak pewnie nie wszyscy się z tym zgodzą, to w obecnej chwili takie postępowanie wydaje się jedynym słusznym rozwiązaniem.
Jakie są skutki?
Skutkiem sytuacji jest dylemat Fundacji Raspberry Pi jak zarządzać powstałymi zaległościami wygenerowanymi w tych okolicznościach. Najważniejszym zadaniem jest zrównoważenie popytu ze strony klientów komercyjnych i przemysłowych z zapotrzebowaniem jakie powodują osoby prywatne. Fundacja Raspberry Pi zadecydowała, że priorytet dostaną jednak ci, którzy potrzebują minikomputerów do prowadzenia swojej działalności ze względu na świadomość, że stawką są środki życia ludzi – obecnie podaż jest wystarczająca żeby zaspokoić ich potrzeby – twierdzi producent.
Niestety dzieje się to kosztem ograniczonej dostępności dla klienta indywidualnego, który może chcieć kupić niewielką ilość lub nawet pojedyncze sztuki do swoich projektów. Sytuacja jest na tyle poważna, że niestety nie możemy spodziewać się drastycznej poprawy z dnia na dzień. Co zatem zrobić, by mimo wszystko zaspokoić swoje potrzeby i nabyć malinkę?
Poszukaj pewnego źródła – dzięki współpracy z producentem, oficjalni dystrybutorzy otrzymują preferencyjny dostęp do dostaw produktów Raspberry Pi. Botland jako oficjalny dystrybutor, również z tego korzysta, więc u nas możecie się spodziewać produktów Raspberry w pierwszej kolejności. Wystrzegajcie się jednak nieautoryzowanych podróbek – problemy, z jakimi mierzy się obecnie producent, mogą być okazją dla różnych niekoniecznie opłacalnych i bezpiecznych ofert, a oferowany w ten sposób sprzęt może znacznie odbiegać jakością wykonania, lub w ekstremalnych przypadkach być po prostu oszustwem.
W obecnej sytuacji, czasem warto rozważyć zakup innych produktów, które być może choć w minimalnym stopniu zapewnią pożądaną przez klientów funkcjonalność. Fundacja Raspberry Pi informuje, że z jednostek BCM2711 mogło powstać sporo modeli Raspberry Pi 400, które odgrywa istotną rolę w misji zapewnienia komputerów ogólnego przeznaczenia w przystępnej cenie dla każdego. Potwierdza to również stan magazynowy w Botland.
Z drugiej strony są jeszcze Raspberry Pi Pico – chociaż nie są to pełnowartościowe komputery, takie jak inne produkty Raspberry Pi i wiele podobnych płytek innych firm opartych na mikrokontrolerze RP2040, mogą być używane do wielu takich samych aplikacji wbudowanych. Zachęcamy do rozważenia tego rozwiązania.
Aktualizacja - lipiec 2022
Sytuacja w dalszym ciągu nie uległa poprawie. W dalszym ciągu zapotrzebowanie znacząco przewyższa możliwości produkcyjne. Pozostaje nam się jedynie uzbroić w cierpliwość…
Jak oceniasz ten wpis blogowy?
Kliknij gwiazdkę, aby go ocenić!
Średnia ocena: 4.5 / 5. Liczba głosów: 32
Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten wpis.
2 Responses
Brak dostępności maliny wyszedł mi na dobre – w zamian zdecydowałem się na Odroida C4 i jestem bardzo zadowolony. Wydajność lepsza od maliny 3B+ a co najważniejsze Odroid korzysta z pamięci eMMC zamiast zawodnych kart SD. Polecam
Fajnie że o tym informujecie. Mam nadzieję że wszystko się szybko unormuje