Bierz się za lutowanie – to nie takie trudne, jak mówią. Obalamy mity

Czas czytania: 4 min.

Eee, no więc myślę o kupnie jednego z tych zestawów i wykorzystaniu go jako pretekstu do nauki lutowania… Jestem niedoświadczony w tej dziedzinie, lutownicę na oczy widziałem może raz w życiu, ale poza tym jestem technicznie uzdolniony… Czy to, co chciałbym zbudować, to zbyt ambitny projekt dla nowicjusza, czy raczej z kategorii “ryzykowny, ale osiągalny”? 

Tak zaczyna się jeden z wątków forumowych na portalu Reddit w subreddicie r/AskElectronics. Normalna sprawa. Patrzymy na coś, co nam się podoba i chcielibyśmy w to wejść. Sęk w tym, że po pierwszej fazie fascynacji obieramy bardziej krytyczne podejście do sprawy i orientujemy się, że zanim poznamy interesujący nas obszar na tyle, aby swobodnie się po nim poruszać, to upłynie jeszcze wiele wody. W tym przypadku powinniśmy powiedzieć raczej – zagoi się wiele oparzeń skóry. Lutowanie brzmi dla wielu jak wielce wyspecjalizowane rzemiosło zarezerwowane dla elektryków, elektroników i pochodnych fachów. 

Posłuchajmy, co się mówi na ten temat i rozprawmy się z mitami bez litości. 

Mit 1. Lutowanie jest niebezpieczne

Wszystko jest niebezpieczne. Pływanie jest niebezpieczne, a pływaków to jakoś nie powstrzymuje. Tak samo ze strzelającymi z broni palnej – ale najpierw trzeba poznać zasady bezpieczeństwa. 

Nie inaczej jest z lutowaniem, które musi być przeprowadzane prawidłowo także w warsztatowych, domowych i terenowych warunkach. Włączona lutownica jest przede wszystkim źródłem ciepła. Temperatura rozgrzanego grotu w stacji lutowniczej osiąga kilkaset stopni Celsjusza. Źle używana końcówka może spowodować poważne uszkodzenia luźnej odzieży, włosów, przewodów elektrycznych i otaczającej przestrzeni roboczej. Lutowanie z użyciem cyny, ołowiu lub innych metali używanych do lutowania wytwarza pył i opary, które są niebezpieczne. Tak jak na lekcji chemii doświadczalnej należy pamiętać wówczas o włączeniu wyciągu. Ponadto stosowanie topnika zawierającego kalafonię powoduje powstawanie oparów lutowniczych, które w przypadku wdychania mogą wywołać poważne schorzenia lub pogorszyć istniejące schorzenia astmatyczne, a także powodować podrażnienie oczu i górnych dróg oddechowych. 

Wróćmy do tego, że lutownica parzy. Musi parzyć, skoro nagrzewa się do okolic 400°C. Niejeden członek zespołu Botland dotknął grotem dłoni przy lutowaniu i wszyscy zgodnie potwierdzają jedno – aż tak bardzo nie boli, bo taka temperatura uszkadza zakończenia nerwowe. Kontakt jest zwykle błyskawiczny, bo trudno się pomylić w sprawie tego, że właśnie dotknęliśmy czegoś nagrzanego. Zwykle wynika to z nieostrożności i kończy się co najwyżej małą blizną. Wystarczą zwyczajowe środki domowe, a na bardziej dokuczliwe oparzenia warsztatowe sprawdzone środki przepisze lekarz rodzinny.

Mit 2. Lutowanie jest tylko dla mężczyzn

Świat obiegło pewne okropne zdjęcie. Przedstawiona na nim kobieta to bohaterka niezliczonych memów z fantazyjnymi podpisami. Zresztą to nie jedyne takie zdjęcie w sieci, i to często w kontekście na poważnie

Według wielu zdjęcie jest właściwie insynuacją, że kobiety nie umieją lutować i utrwala podział na “płeć techniczną” i “płeć nietechniczną”, który powinniśmy pokonać już dawno temu. Spójrzcie na prawą dłoń kobiety trzymającej – trzyma ona element grzejny kolby lutowniczej, a nie izolowaną rękojeść chroniącą przed kontaktem z metalowymi, nagrzanymi częściami grzałki. Takiemu postrzeganiu kobiet-inżynierów mówimy stanowcze nie. Progi politechnik i średnich szkół technicznych przekracza coraz więcej kobiet. Lutowanie nie wymaga dużej siły fizycznej. Sprzęt i jego elementy nie są skomplikowane w obsłudze. Nie trzeba ku temu niczego pokroju maski spawalniczej ani odzieży ochronnej oprócz zalecanych okularów. To właściwie argumenty dla obu płci, które odczuwają opory przed włączeniem lutowania w wachlarz posiadanych umiejętności na wiele okazji. A skoro o okazjach mowa…

Kobieta udająca, że lutuje
Niezwykle popularne zdjęcie "jak nie lutować"

Mit 3. Lutowanie ma tylko profesjonalne zastosowania

Tutaj na scenę wkraczają lutownice gazowe, ale nie tylko. Lutowanie elementów metalowych może mieć wiele wymiarów, dlatego wykorzystuje się do tego różne lutownice. Popularne stają się zwłaszcza modele niewymagające zasilania sieciowego – taka lutownica jest mobilna, a przy tym potężna, bo płomień w modelach o niewielkich wymiarach może rozgrzewać się do ponad 1000°C. Poręczne modele sprawdzają się jednak nie tylko w zadaniach takich jak lutowanie małych podzespołów elektronicznych. Posiadanie lutownicy i umiejętności jej obsługi pozwala na:

  • naprawianie oświetlenia, w tym wzmacniacza LED, bez wymiany sprzętu albo kosztownego serwisowania,
  • naprawianie głośnika,
  • naprawianie biżuterii lub stworzenie jej poprzez wypalanie, a także inne projekty DIY,
  • usuwanie niechcianych, na przykład nieestetycznych albo złośliwych, naklejek i nadruków,
  • przygotowywanie potraw takich jak crème brûlée, gdzie warstwy potrawy przypieka się przed podaniem,
  • łączenie przewodów elektrycznych i elektronicznych układów,
  • naprawiane rurociągów,
  • uszczelnianie dachów i rynien
  • obróbkę blacharską. 

Miękka metoda lutowania, czyli w temperaturze roboczej poniżej 450°C, jest chętnie wykorzystywana w domu i w jego otoczeniu. Prosty przebieg procesu w tej stosunkowo niskiej temperaturze nie sprawia trudności, a wystarczy do tego najprostsza lutownica lub stacja lutownicza. Jest mnóstwo miejsc, w których przyda się lutowanie, a o sporej części potencjalnych zastosowań pewnie nawet nie pomyśleliśmy. 

Warto zajrzeć do poniższych poradników albo zapisać je sobie w zakładkach na później.

Mit 4. Lutowanie jest drogie

Za lutowanie u jubilera zapłacimy. Cena zależy zwykle od tego, czy praca do wykonania jest punktowa, czy rozległa, czy trzeba coś dorobić, np. bigiel lub sztyft, od rodzaju biżuterii albo od jej wieku. W przypadku starszej często konieczne jest polerowanie i czyszczenie, które kosztuje dodatkowo. Lutowanie jest zatem drogie, bo drogo kosztuje. 

Najtańsze lutownice kolbowe kosztują nawet kilkanaście do kilkudziesięciu złotych. Cena zależy od sposobu działania lutownicy (grzałkowa, transformatorowa, hotair, gazowa, z elektrodami, bateryjna). W tym, co do lutownicy musimy dokupić, też nie ma haczyka – jako, że żaden karabin nie działa bez amunicji, to ważne są odpowiednie akcesoria i spoiwo lutownicze. Te nie kosztują wiele. Cyny i pasty lutownicze to rząd cenowy od kilku do kilkudziesięciu złotych zależnie od gramatury materiału – a te możemy spotkać w formie mniejszych fiolek i większych nitek nawiniętych zwykle na szpulę. Kalafonie i topniki ułatwiające lutowanie i chroniące miedź przed utlenianiem to koszt kilku złotych, a kilkanaście gram preparatu starcza na dość długo. Do lutownicy możemy dokupić tanią gąbkę lub salmiak albo nieco droższą matę antystatyczną ESD z gumy do czyszczenia grotów.

Mit 4b - błędy w lutowaniu drogo kosztują

Na wczesnym etapie wiele da się odkręcić. Początkujący skorzystają z pewnością na właściwościach przypominającego inspiracyjną (wciągającą powietrze) strzykawkę odsysacza oraz plecionki do odsysania nadmiaru cyny, kiedy lutowanie nie poszło nam jak chcieliśmy. Koszt – poniżej 10 złotych. 

Akcesoria do lutowania - plecionki, pędzel, kalafonia
Lutowanie i akcesoria

Mit 5. Stacja lutownicza to coś bardziej zaawansowanego niż lutownica

Dzień dobry, są lutownice? Są, są. I lutownice, i stacje lutownicze mamy. Łoj, całej stacji to ja nie chcę!

Stacja lutownicza posiada regulację temperatury i składa się z zasilacza elektrycznego, obwodu sterującego z możliwością regulacji temperatury przez użytkownika i wyświetlacza oraz lutownicy lub głowicy lutowniczej z czujnikiem temperatury grotu. Stacja jest zazwyczaj wyposażona w stojak na gorącą lutownicę, którego używamy, gdy ta nie jest używana, oraz w mokrą gąbkę do czyszczenia – to już zwykle jest w zestawie. 

Jest ona najczęściej używana do lutowania elementów elektronicznych. Inne funkcje mogą być łączone, na przykład stacja do szeroko rozumianych przeróbek, choć głównie do elementów montowanych powierzchniowo, może być wyposażona w pistolet na gorące powietrze, narzędzie do pobierania próżniowego i głowicę lutowniczą. Stacja do odlutowywania będzie wyposażona w głowicę odlutowującą z pompą próżniową do odlutowywania elementów z otworami przelotowymi oraz głowicę lutowniczą. Stacja lutownicza jest wygodna, łatwa w użytkowaniu i niektóre modele monitorują dla nas różne parametry. 

To jak, zabieramy się za to razem?

Nasz wybór modeli lutownic, stacji lutowniczych i akcesoriów zarówno opcjonalnych, jak i niezbędnych do rozpoczęcia lutowania nie ma sobie równych. Znajdziemy sprzęt odpowiedni na każdy zakres umiejętności i na każdą kieszeń. W razie kłopotów z wyborem czegoś na początek – śmiało, skontaktujcie się z nami w Botland!

Jak oceniasz ten wpis blogowy?

Kliknij gwiazdkę, aby go ocenić!

Średnia ocena: 5 / 5. Liczba głosów: 3

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten wpis.

Podziel się:

Oskar Pacelt

Oskar Pacelt

Fan dobrej literatury i muzyki. Wierzy, że udany tekst jest jak list wysłany w przyszłość. W życiu najbardziej interesuje go prawda, pozostałych zainteresowań zliczyć nie sposób. Kocha pływać.

Zobacz więcej:

Patryk Mądry

Drukarka 3D Bambu Lab P1P – najważniejsze informacje

Nie da się ukryć, że firma Bambu Lab w ostatnim czasie wprowadziła dużo świeżości na rynku drukarek 3D. Ich niesamowita prędkość druku i łatwość obsługi sprawiła, że w krótkim czasie firma ta zyskała dużą ilość fanów. Dziś przyjrzymy się najtańszemu modelowi z rodziny P1 a dokładnie modelowi P1P.

2 odpowiedzi

    1. Właśnie dlatego podpisaliśmy tego znanego mema “Niezwykle popularne zdjęcie “jak nie lutować” 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ze względów bezpieczeństwa wymagane jest korzystanie z usługi Google reCAPTCHA, która podlega Polityce Prywatności oraz Warunkom użytkowania.