We wczesnej fikcji roboty zwracały się przeciwko swoim panom w… wojnach robotów. Przeważnie. Dopiero Isaac Asimov uznał ten pomysł za absurdalny. Robot u Asimova został zaprojektowany do pracy jako robotnik pod rozkazami ludzi i nigdy nie otrzymałby choćby zdolności do pracy przeciwko twórcom. W ten sposób powstały trzy prawa robotyki.
Tyle że w ciągu stulecia wykorzystanie robotów w fikcji poszło w wielu różnych kierunkach. Doprowadziło to do powstania bardzo rozpowszechnionego motywu, który trudno dokładnie określić. Wymienione dzisiaj seriale nie będą w stu procentach poświęcone robotom, ale na pewno zawierają roboty (nie śladowe ilości orzeszków arachidowych) i po prostu je lubimy.
1. Futurama, reż. Matt Groening, 1999-2003, 2008-2013
Sezony: 7 (październik 2021)
Liczba odcinków: 131
Futurama to przede wszystkim świetny, animowany serial komediowy prezentujący technologię, nasze podejście do niej i futurystyczne wizje w sposób prześmiewczy. Odcinki są krótkie, około dwudziestominutowe – w sam raz do pizzy.
O co chodzi w Futuramie
Stworzona przez Matta Groeninga Futurama śledzi życie Philipa J. Frya i zaprzyjaźnionej z nim ekipy. Zegar uderza o północy 31 grudnia 1999, a Fry – typowy pizza delivery boy w Nowym Jorku, w gruncie rzeczy przeciętny, mocno nieodpowiedzialny chłopak, którego całe życie zamyka się w archetypie trzecioplanowego popychadła – wpada do zbiornika kriogenicznego i zostaje zamrożony… na dokładnie tysiąc lat. Wyłania się z kriokomory rankiem 31 grudnia 2999 roku. Co widzi? Oczywiście świat podróży kosmicznych, robotów, kosmitów, mutantów i mnóstwo nowych technologii. Po zaprzyjaźnieniu się z hedonistycznym robotem, Benderem Bending Rodriguezem i piękną cyklopką Leelą (bohaterce głos podkłada Katey Sagal – ikoniczny głos, bo należący do żony Ala Bundy’ego, a wielu wciąż dobrze pamięta ten emitowany kiedyś sitcom Świat według Bundych). Fry odnajduje swojego dalekiego krewnego, profesora Farnswortha, wiekowego już szalonego naukowca i jednocześnie jego pra-pra-pra-pra-pra siostrzeńca. Taki mały paradoks czasowy. Z nieudacznego doręczyciela pizzy w 1999 roku staje się nieudacznym kurierem w firmie Farnswortha w roku 2999, a to pozwala mu na niesamowite przygody.
Bender z Futuramy to robot, który zapada w pamięć
Hałaśliwy kleptoman i mizantrop. Czasami seksista, zawsze nałogowy hazardzista i hedonista. Przypadkowo również najlepszy przyjaciel Frya. Pomimo szorstkiej osobowości – bowiem Bender to robot z osobowością, a właściwie tylko robot z wyglądu – jest znany z tego, że od czasu do czasu pogłaszcze psa. Bez przerwy coś pije, ponieważ jego ogniwa są zasilane przez alkohol. Ciągle też pali cygara albo papierosy, bo uważa, że dzięki temu wygląda fajnie. Dlaczego taki pozer i pijak miałby zapadać w pamięć? Przecież każdy zna kogoś takiego przynajmniej z widzenia. Bo… jest robotem, oczywiście. Każdy odcinek Futuramy to inna przygoda, ciągłość fabularna jest tylko ramą, a dzięki tak barwnej postaci jak Bender wszystko co oglądamy przybiera jeszcze bardziej absurdalny obraz.
Kiedy adoptuje dwanaście sierot, dodajmy: ludzkich sierot, aby dostać rządowy zasiłek, to ledwo co je wykarmia, aby tylko zaoszczędzić pieniądze. W końcu próbuje porzucić je w barze, a nawet próbuje sprzedać je do chińskiej restauracji. Sprzedaje też swojego pierworodnego syna do Diabła Robota (Robot Devil) w zamian za armię do prowadzenia wojny z niebiańskimi siłami i nie ukazuje żadnych emocji widząc płaczące i proszące o pomoc dziecko. To zachowanie Bendera jest tak złe, że przeraża i imponuje Robot Devilowi jednocześnie.
Ciekawa jest też przewrotność motywu grzesznego robota, bo bywa, że Bender staje się bohaterem z przypadku. Kiedy mała, niegrzeczna dziewczynka pokonuje go w konkursie stepowania, Bender poprzysięga, że pewnego dnia zatańczy nad jej grobem. Dziewczynka dostaje ataku serca i umiera ku smutkowi wszystkich – z wyjątkiem Bendera, który nie chciał czekać na pogrzeb i zatańczył nad jej ciałem. Rytmiczne stukanie kopytami o jej serce ożywiło je niczym defibrylator, małe życie zostało uratowane, a dalej… dalej jest już więcej komicznych przypadków. Bender ciągle pije, ale to dlatego, że jego organizm działa na bazie alkoholu – trudno więc nazwać go robotem-alkoholikiem. Kiedy popada w depresję, to ma tendencję do porzucania picia, a wynikający z tego brak energii powoduje, że zachowuje się jak pijany. Pewnego razu przez odstawienie alkoholu rozbija statek kosmiczny pełny antymaterii na Plutonie, gdzie żyją pingwiny.
Bender składa się z ludzkich wad. W jednym odcinku nawet staje się człowiekiem. Przez większość czasu owszem, jest agresywnym szaleńcem, z którym praktycznie nie idzie się dogadać i który nie ma żadnych zastrzeżeń do jakiejkolwiek działalności przestępczej, jaka tylko przychodzi Wam na myśl, włączając w to adopcję dziesięciorga dzieci w ramach przekrętu z opieką społeczną, a następnie próbę sprzedania ich jako mięso, kiedy mu się znudzą. Ale kiedy mu na tym zależy, potrafi być bardzo bohaterski i jest całkiem dobrym przyjacielem Frya. Jednym zdaniem? Robotyczna szumowina z przebłyskami dobroci nosząca w sobie wszystkie możliwe ludzkie wady, której życiorys usłany karygodnym, antyspołecznym zachowaniem czyni z niego zbuntowaną maszynę, której chyba nikt nie chciałby mieć w domu. Uff, długie zdanie. To właśnie Bender.
2. Miłość, śmierć i roboty, Tim Miller i David Fincher, 2019-
Sezony: 2 (październik 2021)
Liczba odcinków: 26
Hit Netflixa, który podbił serca pasjonatów sci-fi i nie tylko. Większość historii przedstawionych w niepowiązanych ze sobą odcinkach ma głębokie tło społeczne. Aktualności przydaje mu nawet stylizowana nazwa LOVE DEATH + ROBOTS i reprezentacja tytułu w formie emoji .
O co chodzi w Miłości, śmierci i robotach
Animowany różnymi technikami serial składa się z samodzielnych odcinków, wszystkie poniżej 20 minut długości, różna obsada, różna załoga, choć niektóre z nich dzielą członków załogi. Tytuł serii odnosi się do każdego odcinka w związku tematycznym z trzech wyżej wymienionych tematów, choć nie każdy odcinek zawiera wszystkie trzy elementy. Stoi za tym wszystkim jakiś zamysł. Oryginalna numeracja odcinków Netflix została zmieniona. Odcinki są wyświetlane w różnej kolejności dla różnych użytkowników, co różni się od sposobu, w jaki większość programów jest wyświetlana w serwisie. Dla nas chyba nie miała większego znaczenia przy oglądaniu.
Pierwszym odcinkiem, jaki wpadł mi w ręce, był odcinek pod tytułem Zima Blue. Porusza on wątek uczenia maszynowego i aspektu doświadczania emocji przez maszyny. Dziennikarka Claire zostaje zaproszona do przeprowadzenia wywiadu z żyjącym w izolacji artystą Zimą Blue, który pragnie opowiedzieć swoją historię, zanim odsłoni swoje ostatnie dzieło. Zima, który zaczynał od portretów, przeniósł się na murale skupiające się na abstrakcyjnych kształtach w jednym odcieniu koloru niebieskiego. Kontynuował tworzenie większych murali aż do momentu, w którym stały się one ciałami niebieskimi, asteroidami, a nawet mgławicami. Kiedy się spotykają, Zima ujawnia Claire, że choć wielu zakłada, że jest on cybernetycznie ulepszonym człowiekiem, tak naprawdę jest androidem pierwotnie zbudowanym przez robotyka do czyszczenia ceramicznych płytek basenowych znanych jako… niebieskie płytki Zimy – kultowy odcień zima blue. Płytki były więc pierwszą rzeczą, jaką zobaczył. Był ulepszany i modyfikowany niczym poligon doświadczalny dla sprzętu i oprogramowania do obecnego stanu, przekazywany od właściciela do właściciela po śmierci poprzedniego i tak dalej. Wyrażając głęboką tęsknotę za znaczeniem poprzez swoją sztukę odsłania wreszcie ostatnie dzieło. Zanurza się w zrekonstruowanym basenie, w którym narodziła się jego samoświadomość, pozbywa się wszystkich swoich cybernetycznych modyfikacji i powraca do swojego pierwotnego stanu jako zwykły, mały robocik do czyszczenia płytek basenowych.
Opowiedzenie fabuły odcinków to właściwie poważny spoiler, a chcemy Was tylko zachęcić do obejrzenia, a nie tworzyć karkołomne recenzje. Dość po słowie, że wybrzmiewające w epizodach Miłość, śmierć i roboty wątki dotykają tematyki Internetu Rzeczy i związanych z nim zagrożeń, alienacja społeczna, inżynieria genetyczna granice surwiwalizmu, dystopijna AI, słowem: moralność technologii i nauki. A wszystko to opakowane w świetnie przygotowane, choć czasami abstrakcyjne i trudne w odbiorze odcinki. Antologia jest zbyt brutalna na seans z dziećmi, ale zadowoli miłośników cyberpunku, sprowokuje do myślenia gdzie trzeba, a inne zagadnienia nieco poprzez tę brutalność spłyci. W sumie to trudno nam jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy nie jest to aby serial kierowany głównie do podzbioru fanów gatunku i nastolatków, ale nasze ulubione odcinki to S1E7: Beyond the Aquila Rift i S2E3 Pop Squad, o dziwo bez udziału robotów.
Lepsi niż my, A. Junkovsky, A. Dagan, A. Kessel, 2018
No dobra, przyznamy się bez bicia. Jeszcze nie oglądaliśmy. No brakło czasu. Ale wszyscy polecają.
Lepsi niż my to rosyjski serial telewizyjny science fiction, który Netflix zakupił pod angielskim tytułem Better than Us i jest prezentowany jako Netflix Original. 16 sierpnia 2019 roku pierwszy sezon stał się dostępny do strumieniowania na rynkach Netflix poza Rosją i Chinami, no i jakoś ciągle nam umykał. Na kulturę popularną trzeba mieć osobny filar wolnego czasu.
Akcja rozgrywa się w 2029 roku. Androidy rozgościły się na różnych stanowiskach i dobrze służą ludziom . Zastępują ich zwłaszcza w wielu niebezpiecznych pracach. Chińska “polityka jednego dziecka” doprowadziła do krytycznego niedoboru kobiet nadających się do małżeństwa, więc inżynier projektuje zaawansowanego robota o imieniu Arisa. Zostaje ona zaprogramowana jako żona dla mężczyzny i matka dla adoptowanych dzieci, i nie stosuje się do Trzech Praw Robotyki Isaaca Asimova. Została zaprojektowana, by chronić swoją rodzinę i siebie. Arisa zostaje jednak sprzedana do rosyjskiej firmy CRONOS zajmującej się robotyką, gdzie przypadkowo zabija człowieka, który próbował wykorzystać ją jako seksrobota. Serial śledzi różne wątki: oprócz Arisy pojawia się grupa rebeliantów, “Likwidatorzy”, która odrzuca życie z botami, i jest gotowa przelać ludzką krew w swojej wojnie przeciwko maszynom, frakcje terrorystów, korporacji i rebeliantów ścierają się o jednego, prawdziwie wyjątkowego bota.
Jak oceniasz ten wpis blogowy?
Kliknij gwiazdkę, aby go ocenić!
Średnia ocena: 5 / 5. Liczba głosów: 2
Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten wpis.