Problem Europejskich technologii

Czas czytania: 6 min.

Jaka jest miara rozwoju państwa? Jednoznaczna odpowiedź na to pytanie nie jest możliwa, dysponujemy różnego rodzaju wskaźnikami, takimi jak Produkt Krajowy Brutto (PKB), który jest ekonomiczną wartością dóbr i usług wytworzonych w kraju, w określonym czasie. Przyjmuje się, że im wyższa jest wartość PKB w przeliczeniu na głowę jednego mieszkańca, tym wyższy jest poziom życia i rozwoju gospodarczego. Istnieje też coś takiego jak Indeks Rozwoju Społecznego (HDI) opracowany przez ONZ i wyznaczany na podstawie długości życia, a dokładniej przewidywanej liczbie lat. Pod uwagę brany jest też poziom edukacji oraz wspomniany już wcześniej Produkt Krajowy Brutto. Wskaźnikiem, który łączy niejako PKB i HDI jest QLI – Wskaźnik Jakości Życia. Dodatkowo przy jego wyznaczeniu badacze posiłkują się dostępem do służby zdrowia, bezpieczeństwem oraz statystykami zatrudnienia. Sprawia to, że miara ta jest nieco bardziej subiektywna, niewyznaczana na podstawie suchych, liczbowych danych, jednak QLI jest coraz chętniej wykorzystywane przez specjalistów do określania, czegoś, co nazwalibyśmy wskaźnikiem rozwoju państwa. 

Według wielu naukowców w tego typu wyliczeniach brakuje elementów, takich jak poziom innowacyjności i bardziej szczegółowych wskaźników gospodarczych. Chodzi tutaj między innymi o aspekty środowiskowe: poziom emisji CO2 i znaczenie źródeł odnawialnych w procesie produkcji energii. Dodatkowo badacze zwracają uwagę na środki, wydawane na badania i rozwój (R&D) w stosunku do wartości PKB, liczby zgłaszanych patentów, jak i publikacje naukowe i ilość współprac międzynarodowych. Trudno nie zgodzić się z twierdzeniem, że innowacyjność jest niezwykle ważna z perspektywy długofalowego rozwoju gospodarczego, dlatego właśnie temu tematowi chciałbym poświęcić ten artykuł i przybliżyć wam pewien Europejski „problem”, który wydaje mi się z premedytacją pomijany.

Kryzys czy stagnacja?

Wykres porównujący wskaźnik PKB państw EU i USA. (https://www.youtube.com/watch?v=Qp2IALaLeQw)

Zacznijmy jednak od początku, od pierwszego wspomnianego przeze mnie we wstępie wskaźnika, czyli PKB. Porównując wartości wypracowane przez Stany Zjednoczone i państwa zrzeszone Unii Europejskiej zauważyć możemy ciekawy trend. Przez dziesięciolecia Produkt Krajowy Brutto USA i EU rósł, jak widać Europejski, niebieski wykres wahał się zdecydowanie bardziej, a spowodowane to było znacznie mniejszą „stabilnością”. W tym porównaniu USA jako pojedyncze państwo wypada zdecydowanie lepiej, stabilniej, mimo wszystko Europa przez lata doświadczała różnorakich problemów odbijających się na gospodarkach starego kontynentu. Przemiany ustrojowe i kryzys na Bałkanach, to tylko jedne z nich, ale pamiętać musimy też, że Unia Europejska jest organizacją, która ciągle się zmienia, nowo dołączające państwa potrafiły nadać większej dynamiki Europejskiej gospodarce lub też zahamować ją na pewien czas. W tym kontekście niebieski wykres wygląda już zdecydowanie lepiej, jednak do czasu.

Globalny kryzys finansowy lat 2008-2012 odczuwalny był niemal na całym świecie. Europa notowała spadki, choć przywołać można tutaj stosowaną ówcześnie metaforę „zielonej wyspy”, odnoszącą się do kondycji Polskiej gospodarki, jedynego kraju z dodatnim bilansem PKB. W Stanach Zjednoczonych obserwować mogliśmy podobne spadki, choć nie trwało one zbyt długo i po krótkim okresie kryzysu Produkt Krajowy Brutto zaczął ponownie kształtować się wedle prognoz instytucji finansowych. W Europie jednak zadziało się coś dziwnego, od tamtego czasu PKB starego kontynentu waha się, ale jednocześnie przestało rosnąć, co może być niepokojące. Pojawiające się kryzysy, nawet takie trwające przez lata, nie są niczym nowym i choć bywają one bolesne, to jest coś zdecydowanie gorszego – stagnacja.

Jeden z Europejskich zakładów metalurgicznych. (https://emerging-europe.com/business/is-emerging-europe-set-for-a-manufacturing-boom/)

Można zaryzykować tezę, że Europa doświadcza gospodarczej stagnacji, w czasie, gdy PKB innych państw stale rośnie. Z drugiej jednak strony takie porównania bywają krytykowane, ponieważ w opinii krytyków nie zwracają uwagi, na fakt, że życie w UE jest statystycznie bardziej relaksujące i spokojne. Bez wątpienia Europejski styl życia jest inny, bardziej zrównoważony z rozbudowanym systemem ubezpieczeń społecznych, powszechnym dostępem do służby zdrowia i niezwykle bogatym systemem świadczeń socjalnych. Można jednak zadać sobie pytanie, czy to właśnie nie tu leży cały problem? I czy przypadkiem nie wpadliśmy w pułapkę myślenia, że „wszystko się nam należy”?

Przyczyny Europejskich „problemów”

Europa jest zróżnicowana, w końcu jest to wspólnota państw, inna kultura, przyzwyczajenia czy perspektywy potrafią być podłożem do konfliktów. Poza tym wskazać trzeba też niejednolitość finansową, bo do strefy euro należy tylko część państw starego kontynentu. Stąd też właśnie wzięła się większa „stabilność” USA pod względem gospodarki, porównując ją z Europą jako całością.

Elementem niezbędnym w rozwoju kapitalistycznej gospodarki jest konsumpcja. Jej poziom w krajach europejskich zawsze był niższy niż w USA i plasował się na poziomie nieprzekraczającym 60% PKB, gdzie w stanach oscyluje on w okolicach 70%. Wynika to między innymi z racjonalności i konserwatywności Europejczyków, którzy mniej chętnie wydają zarobione pieniądze. Niepokojący jest jednak fakt, że od 2008 roku poziom konsumpcji konsumenckiej spada, nieznacznie, bo na przestrzeni lat był to spadek rzędu 8-10%, ale w czasie, gdy w innych państwach wskaźnik ten stale rósł. Oczywiście jest to też pośrednio efektem braku wzrostu Produktu Krajowego Brutto. Problemem jest też kryzys demograficzny. Europa starzeje się, a współczynnik dzietności spada, czego efektem jest rosnąca liczba emerytów i spadek liczebności osób w tak zwanym wieku produkcyjnym. Poza tym świadczenia emerytalne są dla budżetu ogromnym obciążeniem i przy niewystarczających dochodach ich relatywna wysokość może z czasem tylko spadać, nie mówiąc już o ich całkowitym wstrzymaniu. Wszystko to składa się w obraz, który z perspektywy przedsiębiorców nie wygląda zbyt optymistycznie. Dlatego inwestycje światowych gigantów, choć nadal obecne są czasami kwestionowane. A na zebraniach zarządów wielkich korporacji podnoszone jest pytanie, czy nie lepiej daną fabrykę zlokalizować w USA lub na dalekim wschodzie?

Procentowy udział państw w produkcji półprzewodników. (https://www.youtube.com/watch?v=Qp2IALaLeQw)

Z perspektywy globalnej ilość nowych inwestycji w Europie nie jest zbyt duża. Większość branż, które napędzają światowe gospodarki, zdaje się omijać stary kontynent, produkcja akumulatorów, rozwój sztucznej inteligencji, czy też produkcja półprzewodników to coś, co w Europie nie jest spotykane zbyt często. Choć wspomnieć trzeba, że branża półprzewodników jest dość specyficzna, o czym wspominałem już w jednym z poprzednich artykułów „Półprzewodnikowa Zimna Wojna”, ale spadek procentowego udziału UE w tej gałęzi gospodarki jest wręcz ogromny. Mimo to USA również straciło całkiem sporo, kosztem przede wszystkim wschodnioazjatyckich tygrysów. Można by pomyśleć, że skoro udział w produkcji nie jest zbyt duży, to może Europa wykorzystuje chipy produkowane na dalekim wschodzie, ale niestety smutna prawda jest tak, że głównym konsumentem branży półprzewodnikowej są Chiny pochłaniające około 40% całej światowej produkcji.

Gratyfikacja innowacyjności

Gospodarkę napędzają innowacje, przyjrzyjmy się dla przykładu sztucznej inteligencji. Jedną z pierwszych firm, która przychodzi na myśl, jest oczywiście OpenAI. Amerykańskie przedsiębiorstwo odpowiedzialne za stworzenie ChataGPT. Co więcej, moc obliczeniowa potrzebna do działania modeli językowych pochodzi przede wszystkim z chipów produkowanych przez Nvidie, również firmę wywodzącą się ze Stanów Zjednoczonych.

Według przeprowadzonego przez McKinsey Global Institute badania w latach 2014-2019 Europejskie przedsiębiorstwa rozwijały się średnio o 40% wolniej niż ich odpowiednicy zza oceanu. Ponadto wydawały one też o 40% mniej pieniędzy na badania i rozwój. Z roku na rok Europa staje się coraz mniej innowacyjna, ponadto sama innowacyjność nie jest w odpowiedni sposób gratyfikowana. Choć problem innowacyjności jest dostrzegany przez Komisję Europejską, to według danych Eurostatu tylko kilka państw przekracza zalecane wydatki rzędu 3% PKB na badania i rozwój. Startupy są we większości domeną USA, choć co ciekawe na tym polu coraz bardziej wyróżniają się Indie, które jak się wydaje, chciałby być jednym z głównych światowych graczy. W państwach tych zrozumiano, że przedsięwzięcia, których celem są prace badawczo-rozwojowe, nie muszą w krótkim terminie przynosić zysków, co więcej mogą one generować straty na poczet długofalowego rozwoju. Niestety bez zrozumienia tego typu procesów będziemy świadkami sytuacji podobnych do tych, która wydarzyła się na naszym krajowym podwórku w instytucie Ideas NCBR.

Gwarantowane 1000 godzin żarówki Philips. (https://www.youtube.com/watch?v=WE58YisgFeQ&t=987s)

Rozwój to jednak nie tylko poświęcanie pieniędzy na badania i pomysły, które być może w przyszłości zaowocują czymś większym. Potrzebne jest też odpowiednie zarządzanie, z którym bywają problemy, ale powinniśmy uczyć się na błędach. Firma Philips jest raczej znana większości z nas, kojarzymy ją przede wszystkim ze sprzętów gospodarstwa domowego, takich jak ekspresy do kawy, telewizory czy odkurzacze. Jednak w wielu przypadkach produkty Philips nie mają już nic wspólnego z oryginalnym Philipsem. Wiele działów tej firmy zostało na przestrzeni lat sprzedana innym producentom wraz z licencją na wykorzystywanie loga. Głównie przez złe zarządzanie Europejska firma z olbrzymim dorobkiem, również w dziedzinie innowacyjności, ponieważ to właśnie jej zawdzięczamy powstanie dla przykładu kaset magnetofonowych, a następnie płyt CD i DVD. Jest to smutny przykład jak brak zdecydowania i złe zarządzanie zniszczyły wywodzącą się jeszcze z XIX wieku firmę.

Wyzwania i rozwiązania

Europę w najbliższych latach czeka szereg wyzwań, starzejące się społeczeństwo, kryzys migracyjny, wojna na Ukrainie, dość „pochopna” polityka zielonej transformacji, wszystko to są problemy, które należy rozwiązać. Do tej listy dodać można też wiele aspektów i szczegółów związanych z Europejskimi technologiami. Wewnętrzne bariery sprawiają, że wiele programów grantowych, choć ambitnych, nie spełnia oczekiwań z powodu skomplikowanych procedur oraz braku koordynacji między instytucjami badawczymi. Co więcej, obciążenie biurokratyczne jest ogromne, przez co czas realizacji projektów R&D w Europie jest znacznie dłuższy niż w Stanach Zjednoczonych czy Chinach. Wspominając te państwa, nie można ominąć faktu, że dla Europy są one konkurencją, która przekazuje na swój sektor badawczo rozwojowy olbrzymie pieniądze. Poza tym, istnieje też spora luka w komercjalizacji badań. Nawet jeśli opracowane zostanie coś innowacyjnego, niejednokrotnie pojawiają się problemy z przekształceniem wyników tych badań na gotowy produkt czy rozwiązanie, z których mógłby korzystać rynek. Wystarczy tutaj przywołać historię polskiego grafenu.

Nie ukrywam, że czytając własny tekst, dochodzę do wniosków, że jest on lekko mówiąc, pesymistyczny. Sądzę jednak, że jest to dobre zwrócenie uwagi na ogólny problem Europejskich technologii i stające przed tym sektorem wyzwania. Można by tutaj zaproponować rozwiązania – zwiększenie inwestycji w R&D, usprawnienie biurokracji, promowanie współpracy, ulepszenie edukacji, ale wydaje mi się, że są to tylko proste slogany, z których w gruncie rzeczy nic nie wynika. W świecie nie ma prostych rozwiązań, a jeśli ktoś tak twierdzi, to jest raczej populistą. Jestem jednak optymistą i mam nadzieję, że nawet na gruncie tych prostych haseł uda się wypracować w Europie sprawny i zrównoważony system, promujący technologie opracowywane na starym kontynencie.

Źródła:

  • https://www.bloomberg.com/opinion/articles/2023-11-01/european-economy-euro-area-still-has-half-of-stagflation-puzzle-to-solve
  • https://www.bloomberg.com/opinion/articles/2022-08-25/even-by-european-standards-life-is-good-in-america
  • https://www.youtube.com/watch?v=Qp2IALaLeQw
  • https://www.mckinsey.com/capabilities/mckinsey-digital/our-insights/reinventing-the-european-economy-from-within
  • https://www.wsj.com/world/europe/unemployment-was-the-one-economic-problem-europe-didnt-have-no-longer-c4cd23e6
  • https://www.ft.com/content/124b4cdb-deb9-49a0-b28d-d97838606661
  • https://www.wsj.com/articles/europes-economy-falls-further-behind-u-s-and-china-its-getting-desperate-11612272788
  • https://www.economist.com/finance-and-economics/2023/08/31/europes-economy-looks-to-be-heading-for-trouble
  • https://en.wikipedia.org/wiki/Philips
  • https://www.youtube.com/watch?v=WE58YisgFeQ&t=987s

Jak oceniasz ten wpis blogowy?

Kliknij gwiazdkę, aby go ocenić!

Średnia ocena: 4.7 / 5. Liczba głosów: 7

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten wpis.

Podziel się:

Picture of Rafał Bartoszak

Rafał Bartoszak

Współpracujący z Botlandem elektronik, który dzieli się swoją wiedzą w  internecie. Entuzjasta systemów cyfrowych, układów programowalnych i mikroelektroniki. Pasjonat historii, ze szczególnym naciskiem na wiek XX.

Zobacz więcej:

Sandra Marcinkowska

Fototranzystor – zastosowanie

Fototranzystor to niezwykle wszechstronny element optoelektroniczny, który reaguje na światło, przekształcając je w sygnał elektryczny. W naszym artykule dowiesz się, gdzie i jak znajduje zastosowanie

Masz pytanie techniczne?
Napisz komentarz lub zapytaj na zaprzyjaźnionym forum o elektronice.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ze względów bezpieczeństwa wymagane jest korzystanie z usługi Google reCAPTCHA, która podlega Polityce prywatności i Warunkom użytkowania.