Spis treści:
Mamy to!
Mamy dla Was dobrą nowinę. 28 sierpnia, zaledwie kilka dni temu, Elon Musk zaprezentował kolejne fakty o swoim fascynującym projekcie Neuralink. Obejrzeliśmy nareszcie prawdziwy test. Nie wizualizację, nie plan, nie samą konspektową prezentację.
To już oficjalne – Neuralink naprawdę działa!
Wizjoner, pomysłodawca, wykonawca
Najbardziej zaprawionym znawcom nowoczesnych technologii nie trzeba przedstawiać wizjonera z południowoafrykańskiej Pretorii. Elon Musk to już postać prawie z kręgu popkultury.
Każdy projekt Elona Muska jest fascynujący i budzi szerokie zainteresowanie – poczynając od tych sztandarowych, takich jak PayPal czy pionierski, nieco już zakurzony Zip2, badanie kosmosu ze SpaceX, samochody Tesla czy OpenAI, poprzez te nieco zastanawiające, jak domowy miotacz ognia, aż po organizacje non-profit i badanie ryzyka ekologicznego. Niektórzy upatrują w nim nawet pierwowzoru filmowego Tony’ego Starka (Iron Man). Potrzeba na istnienie bohaterów jest silna i towarzyszy nam właściwie zawsze.
Co to jest Neuralink? Firmę zajmującą się tworzeniem wszczepialnych chipów mózgowych Musk zaprezentował w 2017 roku. Szczegóły ujawniano stopniowo, wielu sukcesu nie wróżyło. Cięzka praca jednak się opłaciła i wychodzimy powoli ze sfery marzeń i mrzonek o potędze.
Projekt Neuralink
O Neuralinku pisał m.in. dziennik Bloomberg w maju 2019 roku. Określono go wówczas jako mały i skryty startup w dziedzinie badań nad mózgiem, który zebrał 39 milionów dolarów z pierwszej planowanej rundy finansowania w wysokości 51 milionów dolarów. Nie było od razu jasne, czy wśród fundatorów byli tradycyjni inwestorzy typu venture capital, czy też byli to pracownicy, Musk i ludzie związani z Neuralink. Rzecznik prasowy korporacji nie od razu odpowiedział na prośbę o komentarz.
Zespół Neuralink Corporation, który rzekomo jest prowadzony przez wysoko postawionych neurologów z różnych uniwersytetów, planuje opracować urządzenie, które można wszczepić do ludzkiego mózgu. Ma ono pomóc osobom z urazami, np. tym, które doznały udaru. Musk w 2017 roku powiedział na blogu, że planuje wprowadzić urządzenie na rynek w ciągu ok. 4 lat.
Tak wyglądała krótka prezentacja projektu zamieszczona w Internecie rok temu.
Neuralink chce zatem stworzyć coś na kształt “interfejsu całego mózgu”. Urządzenie byłoby całkowicie zintegrowane z mózgiem, że czułoby się “częścią ciebie” – mówi Tim Urban ze znanego bloga wielotematycznego Wait But Why. Taki interfejs dałby mózgowi możliwość bezprzewodowego połączenia się z chmurą – z komputerami i innymi mózgami, które również mają ten interfejs. Pojawia się wątek świadomości zbiorowej, lecz to plany jeszcze odleglejsze.
Ten przepływ informacji pomiędzy mózgiem a światem zewnętrznym byłby tak bezwysiłkowy, że byłby podobny do myślenia, które zwyczajnie dzieje się w głowie – zauważa Urban.
Musimy przyznać, że brzmi to fantastycznie. Co więcej, jeszcze do niedawna brzmiało fantastycznie w obu znaczeniach tego słowa. Weszliśmy jednak w fazę praktyki.
Co nowego w projekcie Neuralink?
W piątek 28 sierpnia świat otrzymał demo. Musk określił, że celem całej prezentacji była rekrutacja, a nie fundraising czy jakakolwiek inna forma promocji. Odbyła się ona i była emitowana na żywo za pośrednictwem kanału YouTube Neuralink – trwa nieco ponad godzinę i jest tam dostępna w całości.
Film zdradza ciekawą rzecz – rzućcie okiem na kadr z prezentacji:
Jak wskazuje zawarty komentarz Muska, każdy z nas nabywa z czasem problemy neurologiczne. Mogą być mniejsze lub większe, mogą nam też towarzyszyć od urodzenia. Rozwiązania Neuralink mają być więc planowo adresowane do tych, którzy doznali:
- zaników pamięci,
- zaników słuchu,
- utraty wzroku, ślepnięcia,
- paraliżu,
- depresji,
- lęków,
- bezsenności,
- silnego, uciążliwego bólu,
- drgawek,
- uzależnień,
- udarów,
- szeroko rozumianych uszkodzeń mózgu.
Obecnie dostępna technologia głębokiej stymulacji mózgu (ang. DBS, Deep Brain Stimulation) proponuje od 8 do 16 kanałów na urządzenie. Jest wartościową terapią, ale nie potrafi odczytywać i zapisywać szybko płynących informacji. Według Muska może zniszczyć materię mózgową rozmiaru zbliżonego do kostki cukru. Nie działa też zawsze, koniec końców pomogła jednak dotkniętym różnymi przypadłościami ponad 150 000 osób.
Kierunek jest zatem wart inwestycji. Dla ciekawych – w 2019 roku Katedra i Klinika Psychiatrii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu podała, że realizuje badania kliniczne dotyczące wykorzystania DBS w terapii depresji opornej na standardowe leczenie.
Rewolucja w badaniach mózgu
Jak głosił w swym utworze pewien polski raper: “udało się mózg zmapować, to po tygodniu centralny bank zhackował”. Fanami takich scenariuszy nie jesteśmy, ani nawet niespecjalnie dajemy im wiarę, ale mały sukces już mamy.
Zanim poznamy bohaterkę, która wygląda na szczęśliwą i jest pierwszą żywą istotą, której wszczepiono implant Neuralink, zapoznajmy się z badaniami z udziałem zwierząt w siedzibie projektu w San Francisco. Wszak podobne działania budzą nie tylko żywe zainteresowanie, ale i… cóż, mieszane odczucia etyczne. Oto Animal Care w siedzibie Neuralink.
Świnia Getrude jak owca Dolly
A teraz… poznajcie świnię Getrude.
Dzielna pionierka była jednym z trzech osobników w kojcach, które wzięły udział w piątkowym, webcastowym demo. Inna ze świń, Dorothy, posłużyła za przykład osobnika, któremu implant już usunięto. Jak zauważył Musk, zarówno Dorothy, jak i Gertrude pozostają zdrowe i zadowolone.
Wracając do Gertrude – wszystko zajęło jej trochę czasu (może z powodu widowni), ale kiedy zjadła i powąchała słomę, informacje o aktywności nerwowej pojawiły się na wykresie śledzącym tę właśnie aktywność neuronową. Następnie w dalszej części prezentacji najczęściej ignorowała całą uwagę wokół siebie. Dowiedzieliśmy się także, że ma implant już od ponad dwóch miesięcy.
Na razie wszystko dobrze.
Neuralink wnosi również wiele do fundamentów i podwalin dla sztucznej inteligencji. Ludzkie mózgi są niezwykle trudne do zrozumienia, choć informatycy z takich firm jak Facebook i Google szybko naśladują niektóre z nich – tak jak stara się uczenie maszynowe. Jednym z najbardziej użytecznych aspektów tych badań jest uzyskanie technologii tworzenia takich komputerów, kóre pozwalałyby lepiej zrozumieć ludzi poprzez przetwarzanie ludzkiej mowy. Nie znamy ostatecznego kształtu urządzenia, ale Neuralink może być wielkim susem cywilizacyjnym w ogóle. Takim porównywalnym z wynalezieniem koła albo odkryciem właściwości penicyliny.
Wygląda nieźle. Z pewnością wielu niepokoi faza testu na ludziach, która nadejść w końcu musi. Sama idea wszczepiania czegokolwiek do “drugiego serca” – mózgu – jest dla wielu wręcz odstręczająca i przywodzi na myśl dzieła fikcji z dreszczykiem. Jednak czyż nie inaczej było, gdy Polska i świat stawiały pierwsze kroki w transplatacji i stworzeniu sztucznego serca?
Jak będzie – czas pokaże, a świat zobaczy.
Jak oceniasz ten wpis blogowy?
Kliknij gwiazdkę, aby go ocenić!
Średnia ocena: 5 / 5. Liczba głosów: 2
Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten wpis.